Mołdawia 2015 – Prolog
Gdy wróciłem ze Świnoujścia, wiele się nie zastanawiając przejrzałem forum rowerowe w poszukiwaniu towarzystwa na kolejną wyprawę. Nie znalazłem żadnego odpowiadającego mi ogłoszenia, więc sam stworzyłem post. Litwa – Łotwa – Estonia. Była to trasa, którą kiedyś miałem ochotę przebyć, lecz jakoś nie doszło to do skutku. Marzyło mi się też zobaczyć wydmy na Mierzei Kurońskiej, nieopodal Kłajpedy. Zaplanowałem więc szczegółowo trasę, z atrakcjami, co zajęło mi trochę czasu, i wysłałem plan na forum oraz grupy facebookowe. Zgłosiły się trzy dziewczyny ale nie w tym terminie, więc nie brałem ich pod uwagę. Minął tydzień, odezwał się jakiś gość z forum Globtroter. To był Grzesiek.
Zdzwoniliśmy się. Pytał o dziewczyny, czy jakieś jadą :). W końcu zapytał, czy nie chciałbym się udać do Mołdawii, bo on w sumie tam planował jechać. Mołdawia słoneczna, a na Inflantach zimno. Z braku laku, długo się nie zastanawiałem. Pomyślałem sobie, że Litwę zaliczę innym razem, tym bardziej, że sprytnie sobie przekalkulowałem, jeśli wrócę w odpowiednim czasie z Mołdawii, to pojadę z jedną z wcześniejszych ochotniczek zaraz potem na Litwę. Moje obawy budziła jazda z kolegą zamiast koleżanki. Widziałem plusy i minusy. Większość wypraw odbyłem w towarzystwie dziewczyny albo dziewczyn. Nawet na Bałkanach mimo, że było 5 chłopa, była też jedna dziewczyna i już było trochę inaczej. A tu – sam na sam z Grześkiem. Zobaczymy.