Mołdawia – koniec wyprawy (dzień 12)

Dzień dwunasty – 13.08.2015 r.

4:30 ? podjeżdża marszrutka. Ludzie już czekają. Z kierowcą w ogóle nie było gadania, nie weźmie rowerów i już. Zgłosił się facet z przyczepką. Za podwózkę do granicy chciał 50 zł. Dałem mu 45 zł za dwie osoby razem (ale ze mnie sknera). Rowery niby przywiązał, ale na granicy okazało się, że latały w przyczepce i mam ułamany po raz drugi uchwyt do telefonu i wyrzucone rzeczy z przedniej torby (ważne drobiazgi). No nic. Jesteśmy. Trzeba zrobić zakupy na Ukrainie. Przyssał się do nas śmieszny Ukrainiec. Dużo mówił i pokazał nam „ukryte” sklepy z tanią wódką, piwem i słodyczami. Grzesiek postawił mu kawę. Na granicy kolejka. Mam wrażenie, że spędziliśmy tam godzinę. Po przekroczeniu granicy gorące powitanie: jadąc już rowerem, przelatujący nade mną ptak narobił mi centralnie na nos! W Przemyślu w tanim barze pojedliśmy i popiliśmy. Cały czas śpię na stolikach i ławkach. Pociąg super – IC z bardzo wygodnym miejscem na rowery. Grzesiek jedzie do Wrocławia, a ja do Opola. Przed Opolem zgadałem się jeszcze z dziewczyną, która też była z sakwami i wysiadała w Opolu.

Wyprawa udana, zero większych problemów. Mission completed!


Podsumowanie (dystans pokonany wyłącznie rowerami, czerwona przerywana linia to dystans pokonany w pociągu):

Mołdawia - koniec wyprawy

Mołdawia - koniec wyprawy

Facebook Comments Box