Kuchenka gazowa i adaptery – jeśli obok małego turystycznego palnika wyposażymy się w dwa lekkie adaptery gazu – będziemy przygotowani na każdą okoliczność!
Jeśli obok małego turystycznego palnika wyposażymy się w dwa lekkie adaptery gazu – będziemy przygotowani na każdą okoliczność!
Jak przelewać gaz, by taniej gotować? Jeśli obok małego, turystycznego palnika wyposażymy się w dwa lekkie adaptery gazu – będziemy przygotowani na każdą okoliczność!
Jak można zaopatrzyć się w tani gaz? Jak wykorzystać nietypowy kartusz? We wpisie tym przedstawiam, w jaki sposób mając dwie małe przejściówki, przelać gaz z kartusza, np. z gwintem zapalniczkowym do kartusza gwintowanego.
Na wstępie pragnę poinformować, że nie odpowiadam za ewentualne nieprzemyślane działania podjęte na podstawie tychże informacji. Informacje mają charakter opisowy, bazujący na moich własnych doświadczeniach i to, że sprawdziły się w moim przypadku, nie oznacza, że zawsze sprawdzą się w każdych okolicznościach (tym bardziej, że opisałem poniżej również do czego może prowadzić nieuwaga lub nieroztropność). We wszystkich działaniach dotyczących kuchenek turystycznych, gotowania, ogrzewania oraz obchodzenia się z materiałami łatwopalnymi i ogniem należy kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem oraz ogólnie przyjętymi zasadami bezpieczeństwa.
Kiedyś na łamach bloga pisałem o turystycznej kuchence benzynowej. Dzisiaj – dla odmiany – będzie o palniku gazowym na kartusze z gwintem. Ogólnie nie stosuję już kuchenki benzynowej. Wynika to z różnych powodów, które za chwile opiszę. Może najpierw: jak doszło do „przesiadki”? Były wakacje 2016 r. Lecieliśmy z kolegą na dwumiesięczną wyprawę przez Gruzję, Armenię i Górski Karabach. Lotnisko Katowice-Pyżowice. W torbie podręcznej miałem pustą kuchenkę benzynową. Był to mój pierwszy lot samolotem z rowerem. Różne rzeczy czytałem o transporcie kuchenki benzynowej. Bałem się, że jak ją schowam z rowerem, to bez mojej wiedzy/zgody lotniskowi rozbebeszą karton i wyrzucą kuchenkę. Wolałem więc pokazać co mam przy sobie, aby kuchenki nie stracić. Nawet pusta kuchenka nie przeszła przez kontrolę. Trafiłem na bardzo pedantycznego i nieprzychylnego kontrolera. Nie było „zmiłuj”. Kuchenkę zabrał mój brat z powrotem do domu. Była to dla mnie tragedia. „Przecież tam nie ma kuchenek turystycznych, nie ma nawet kartuszy gazowych!” Kuchenkę gazową miał co prawda kolega, ale chciałem być w pełni niezależny. Po tygodniu wyprawy i szukaniu kartuszy, w górskim miasteczku – Mestii – okazało się, że jest sklep z pamiątkami, gdzie facet sprzedaje kartusze oraz kuchenki gazowe! Kupiłem mały chiński model za 60 zł (wydawało mi się to dużo). Od tamtego czasu jeżdżę tylko z tym palnikiem! Waga: 95g.
Kartusze kupuję sobie na miejscu. Teraz opiszę co, jak i dlaczego?
Wyższość kuchenki gazowej nad benzynową polega dla mnie przede wszystkim na „czystości” w transporcie. Kartusz nie przecieka i nie śmierdzi. Z kuchenką benzynową często był problem. Ileż to razy otworzył mi się w sakwie zawór kuchenki i zasmrodzony został benzyną cały ekwipunek – najgorzej było z ciuchami i śpiworem! Kuchenka benzynowa była ciężka. Miała jakieś rurki, zaworki, które trzeba było czyścić, bo inaczej płomień buchał a nie palił się i osmalał wszystkie naczynia, nie mówiąc o stwarzanym zagrożeniu. Kuchenki benzynowej nie można używać w większości namiotów (chodzi o niebezpieczne opary). Z gazem nie mam takich kłopotów. Ładny, okrągły, foremny kartusz gazowy łatwiej jest rozparcelować/ułożyć w sakwie.
Co z dostępnością kartuszy i kosztami eksploatacji? Stosuję dwa genialne patenty. Mam dwie niewielkie przejściówki – jedna pomaga mi zamontować kuchenkę na zwykłych kartuszach kampingowych z zaworem takim jak w gazie do zapalniczek (waga: 55g).
Drugi adapter (waga: 4g) umożliwia mi szybki, łatwy, czysty i bezpieczny sposób przelewania gazu z tanich kartuszy kampingowych lub zapalniczkowych do pustego lub niepełnego kartusza gwintowanego.
Rozwiązania tego nauczyłem się z filmu na youtubie. Trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć z ilością gazu. Generalnie jak przelewamy gaz z tego żółtego do pustego dużego kartusza (450ml) to nie powinno być żadnych problemów. Jak przedobrzycie – dno kartusza się wybrzuszy. Mi się to nie zdarzyło ani razu. Trzeba pamiętać też o kilkakrotnym odpowietrzeniu napełnianego kartusza w trakcie tej czynności. Na youtubie są dokładne instrukcje.
Gaz przelewam w namiocie. I teraz nawet, jeśli kartusze gwintowane w niektórych krajach są dość drogie, to wystarczy mi jeden taki kartusz – potem dokupuję tanie kartusze zapalniczkowe i przelewam gaz. Oczywiście, w kartuszach z gazem turystycznym mamy mieszankę gazów – propanu i butanu po to, aby gaz wydostawał się z kartusza nawet przy ujemnych temperaturach. Gdy naleję tylko propanu z pojemnika do zapalniczki – mogę używać gazu ale tylko przy dodatnich temperaturach. Do moich celów w zupełności takie rozwiązanie wystarcza (lubię ciepłe kraje). Więc jeśli zamierzacie przejechać Grenlandię albo Antarktydę na rowerze – potrzebować będziecie na pewno mieszanki propan-butan lub benzyny – w innych przypadkach opisywany sposób zdecydowanie się sprawdzi. Całość instalacji – buteleczka + kuchenka + garnek z wodą – jest dość wysoka, a zatem również wywrotna. Pół biedy jeśli woda wyleje się wam na zewnątrz namiotu, ale co w sytuacji gdy kostka rosołowa, woda z kiełbasy albo zupka chińska rozleje się podczas gotowania w namiocie? Miałem takie sytuacje 2 albo 3 razy. Dosłownie – raz zupka chińska, a raz woda po kiełbasie – koszmar! Matę samopompującą prałem w rzece – nic to nie dawało. Śmierdziało sztuczną kurą każdej nocy. Minęło sporo „księżyców” zanim przykry zapach wywietrzał. Raz palnik przewrócił mi się na matę, a gorąca woda wylała na nogi. Nie wiedziałem wówczas za co się łapać. Zostawiłem poparzone nogi i poderwałem palnik z maty. Zdążyła wypalić się dziura. Dziura została zaklejona, na szczęście była niewielka. Jak zapobiegać takim sytuacjom? Podsuwam kolejny pomysł – plastikowy, rozkładany stojak do kartuszy szerokich i wąskich (trzy średnice).
Taki statyw rozwiązuje w dużym stopniu problem wywrotności zestawu do gotowania. Pod kilkoma warunkami – nie może stać na miękkiej, sprężystej powierzchni, np. macie, nie może stać bardzo krzywo oraz po prostu – nie można go kopnąć czy szturchnąć, czyli należy zachować dużą ostrożność i czujność w trakcie gotowania.
Ktoś zapyta – czemu gotuję w namiocie? Po pierwsze – warunki na zewnątrz nie zawsze sprzyjają gotowaniu poza namiotem – wiatr, deszcz, ziąb, itd. Po drugie, kiedy mam sakwy i wszystko co potrzebne w namiocie, szczególnie z rana – nie chce mi się tego wynosić na zewnątrz. Przygotowuję więc i jem śniadanie, a następnie dopiero wszystko pakuję. Kuchenka gazowa dodatkowo może spełniać rolę grzejnika w zimne dni. Gotuję herbatę czy obiadokolację, a dodatkowo się dogrzewam. Można też na jakiś czas przy minimalnym płomieniu kuchenki posiedzieć bez specjalnego pichcenia. Gdy w Gruzji zmokły mi buty, a na zewnątrz lało – suszyłem je właśnie nad kuchenką gazową w namiocie. Palnik na kartusze gazowe może więc pełnić różne funkcje w trakcie podróży i jest wg mnie bezpieczniejszym i czystszym rozwiązaniem, aniżeli wożenie benzyny. Na marginesie dodam, że iskrownik, który miałem przy tej kuchence kupionej w Mestii, już chyba na następnej wyprawie się popsuł. Nie jest to jednak duży problem. Do pudełka z kuchenką zmieści się także mała zapalniczka-palnik. Wszystko w jednym miejscu, pod ręką. Pamiętajcie tylko proszę o bezpieczeństwie – gdy gotujecie w namiocie uchylcie przynajmniej lekko wejście u góry, ale tak, aby siatka nie zwisała bezpośrednio nad palnikiem. Ograniczcie do minimum ruchy – bez żadnych gwałtownych reakcji. Stale obserwujcie kuchenkę.
Na koniec mała statystyka cenowa – niech będzie z ostatniej wyprawy – Kirgistan 2019. Cena kartusza gwintowanego 450ml firmy Coleman – 60 zł w stolicy, w sklepie sportowym. Cena podłużnego kartusza kampingowego z zaworem zapalniczkowym 400ml (do przelania) w przydrożnym sklepie ogólnobudowlanym – 7 zł. Drogo? A te podłużne kartusze jeszcze łatwiej dają się upakować w sakwach.
Komentarze są wyłączone.