Mołdawia – powrót do Czerniowiec
Dzień jedenasty – 12.08.2015 r. Poranek bardzo przyjemny. Mimo, że grzeje słońce, nie jest tak duszno i gorąco jak wcześniej. Zajeżdżamy znowu w jakiejś wiosce do zajazdu dla tirów. Jemy jajecznicę Czytaj dalej…
Dzień jedenasty – 12.08.2015 r. Poranek bardzo przyjemny. Mimo, że grzeje słońce, nie jest tak duszno i gorąco jak wcześniej. Zajeżdżamy znowu w jakiejś wiosce do zajazdu dla tirów. Jemy jajecznicę Czytaj dalej…
Dzień dziesiąty – 11.08.2015 r. Noc była spokojna. Nad ranem, pierwszy raz odkąd tu jesteśmy, pojawiły się lekkie chmury na niebie, więc dobrze nam się spało.
Dzień dziewiąty – 10.08.2015 r. Grzesiek wstaje wcześniej, robi sobie śniadanie i kawę, gdy ja śpię, a potem mówi, że się długo pakuję i już jedzie do studni. Tam robi sobie Czytaj dalej…
Dzień ósmy – 09.08.2015 r. Żar z nieba leje się od rana na wzgórzu. Grzesiek oczywiście wcześniej spakowany „idzie do cienia”. Tak, tak. To nie jest suszenie namiotu, tylko robienie Czytaj dalej…
Dzień siódmy – 08.08.2015 r. Gdy już był dzień – nie szczypaliśmy się – namioty na drogę, żeby schły i robiły cień. Przejeżdżał dwa razy samochód, ale teraz to już bez Czytaj dalej…
Dzień szósty – 07.08.2015 r. Poranna herbata przy muzyce z mojego radia rowerowego. Lampa z nieba od rana. To co wczoraj było wypalane, jeszcze się tli. I trochę szerszy kadr Czytaj dalej…
Dzień piąty – 06.08.2015 r. Pobudka o 6 rano, żeby odebrać powerbank i od razu jechać. Zmarzłem w nocy. Za to wychodząc z namiotu widzę coś, co rekompensuje niewygody. Piękny, słoneczny Czytaj dalej…
Dzień czwarty – 05.08.2015 r. W nocy ponoć przejeżdżał drogą obok namiotów jakiś wóz. Grzesiek pilnował i trochę się obawiał. Ja nie słyszałem, bo pozwalam sobie na spanie w stoperach Czytaj dalej…
Dzień trzeci – 04.08.2015 r. 7 rano. Upał ogromny, w namiocie nie idzie wysiedzieć. Co jest? Skąd w namiocie wzięły się mrówki?! Wyglądam na zewnątrz. Wszędzie małe mrówki! O brudnych Czytaj dalej…
Dzień drugi – 03.08. 2015 r. Poranek przywitał nas wspaniałym, bezchmurnym niebem i upałem. W końcu! – myślę sobie. Na niebie nie widać „chemitrials”, czyli rzekomych smug kondensacyjnych zostawianych przez samoloty Czytaj dalej…